wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział O12

Obudziły mnie natarczywe promienie słońca padające na moją twarz. Leniwie podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam zamglone oczy. Wzięłam mojego iPhone'a do ręki. Była już dziesiąta. Niechętnie wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Zdjęłam piżamę w której spałam i weszłam pod prysznic włączając chłodną wodę. Nie ma to jak orzeźwiający prysznic z rana. Wyszłam z łazienki odświeżona i ubrana. Zeszłam na dół. Na kanapie zastałam Jenifer oglądającą telewizję.
-Cześć- powiedziałam bez entuzjazmu. Dzisiaj jakoś nie mam ochoty nic robić, nawet rozmawiać.
-Hej- odparła odwracając się w moją stronę z szerokim uśmiechem.- jak się spało?
-O dziwo dobrze.- burknęłam cicho, jednak wystarczająco żeby Jenifer usłyszała
-Chyba nie masz dzisiaj humoru.- spuściła głowę i  wkurzający uśmieszek zszedł z jej twarzy. Ohh... nareszcie zrozumiała.
-No jak widać- uśmiechnęłam się ironicznie
Dziewczyna nie odezwała się a ja poszłam do kuchni. Wyciągnęłam chleb, szynkę i ser. Włączyłam toster po czym moje kanapki trafiły do niego. Po paru minutach tosty były gotowe. Nalałam kawy do kubka. Nigdy jej nie piłam, nie smakowała mi. Nie wiem co we mnie dzisiaj wstąpiło.
Zjadłam tosty po czym poszłam do pokoju. Jenifer stała już ubrana.
-Gdzie idziesz?- spytałam zdziwiona
-Do domu, nie chcę cię więcej denerwować.- powiedziała a ja zrozumiałam, że nie byłam dla niej miła.
-Przepraszam cię, mam dzisiaj gorszy dzień. Zostań proszę.- uśmiechnęłam się do niej blado.
-Okej- rzekła niepewnie i ponownie usiadła na kanapie obok mnie.
-Pooglądamy coś?- zapytałam
Pokiwała głową na tak a ja podeszłam do szafki z filmami i wyciągnęłam film "Marley i ja".

Oglądałyśmy już dobrą godzinę. Śmiałyśmy się i płakałyśmy. Najgorszy był koniec. Ryczałam i zmarnowałam całą paczkę chusteczek.
Wyłączyłam film i odłożyłam płytę na miejsce.
-Ten film był okropnie smutny.- powiedziała jeszcze zapłakana Jenifer
-Yhyym, ale fajny- uśmiechnęłam się
-Może pójdziemy na zakupy?- spytała
-Czemu nie.- powiedziałam bez chwili wahania. Muszę się trochę odstresować.
Ubrałyśmy się i wyszłyśmy. Wsiadłyśmy do mojego samochodu i ruszyłyśmy.
Po piętnastu minutach byłyśmy pod centrum handlowym. Weszłyśmy do budynku i wchodziłyśmy do każdego sklepu.
*
Po godzinie a nawet dwóch skończyłyśmy kupować. Kupiłam spodniebluzkękoszulę i buty. Co do Jenifer. Kupiła dwa razy więcej ode mnie, dlatego wolę nie wymieniać wszystkiego.
Zapakowane poszłyśmy do samochodu i włożyłyśmy wszystkie rzeczy. Byłyśmy tak głodne, że postanowiłyśmy iść do pobliskiej restauracji.
Zajęłyśmy stolik a po chwili kelner przyniósł kartę. Wybrałyśmy pizze. Po dziesięciu minutach danie było gotowe. Zjadłyśmy i wyszłyśmy.
*
Podjechałyśmy pod mój dom. Ktoś stał pod drzwiami. Zaparkowałam samochód, wzięłam zakupione rzeczy i podeszłam pod drzwi wejściowe. Gdy zobaczyłam z bliska kto tam stoi, dostałam gorączki. To mój tata ze swoja dziunią.
-Cześć córeczko- odezwał się do mnie chcąc mnie przytulić, ale odsunęłam się
-Czy ja pana znam?- powiedziałam z ironicznym uśmiechem
-Ymmm to ja może pójdę- rzekła Jenifer i odeszła
-Mogą się państwo przesunąć? Blokujecie mi drzwi do mojego domu.- dałam nacisk na słowo "mojego"
-Przestań zachowywać się jak dziecko. To jest moja partnerka Meredith- powiedział a blondynka wystawiła do mnie rękę, ale ją zignorowałam.
-Możemy wejść?- spytał
-Nie.- nie zgodziłam się
-Proszę porozmawiajmy- powiedział błagalnym głosem a ja uległam.
Weszliśmy do domu. Czułam, że to będzie ostra rozmowa. Już rano miałam zły humor a teraz?
Usiedliśmy razem do stołu w kuchni. Normalnie jak jedna wielka rodzinka. Ah.. ten sarkazm
-A więc?- zaczęłam niezbyt chętnie, ale cóż jak trzeba to trzeba
-Chcielibyśmy żebyś się do nas wprowadziła albo żebyśmy my wprowadzili się do ciebie- powiedział mój "tata"
-Ciekawe, kontynuuj- odrzekłam robiąc ręką gest, znaczący by mówił dalej, ale tak naprawdę gówno mnie to obchodziło
-Chcielibyśmy ci pomóc finansowo.- odparł robiąc minę poważnego
-No to pomagajcie- powiedziałam
-Ale pomożemy ci tylko jak się do nas wprowadzisz albo my do ciebie- rzekła blondynka a we mnie się zagotowało
-Wy mi stawiacie warunek?!- prawie, że krzyknęłam, wstając oburzona- przez was mama zginęła a wy macie czelność stawiać mi warunek? Jesteście obrzydliwi. Ty jesteś obrzydliwa. I ty też.- powiedziałam wskazując na nich
-Nie tym tonem- rzekła blondynka
-Ohhh... uważaj żeby ci się tapeta nie zmyła- uśmiechnęłam się ironicznie
-Tego już za wiele. Wychodzimy!- rozkazała wytapetowana lala a ja zauważyłam wtedy, że jej sztuczna rzęsa się odkleiła. Gwałtownie wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
-Z czego się śmiejesz?- spytała
-Z twojej odklejonej, sztucznej rzęsy.- ledwo to z siebie wydukałam
-Lily!- wrzasną rozdrażniony tata
-Nie drzyj się na mnie!- od razu uśmiech zszedł z mojej twarzy- I wynocha z mojego domu
Wskazałam na drzwi. Nie musiałam dwa razy powtarzać. Tata wstał i wyszedł a za nim blondynka
Na serio? Oni mieli czelność przyjść tutaj po tym wszystkim co się stało?

Była już dwudziesta. Poszłam do łazienki i wzięłam krótki prysznic. Przebrałam się w piżamę i poszłam do pokoju. Położyłam się i wzięłam iPhone'a aby napisać sms'a do Jen.
  "Do Jenifer" 
Hej :) Długo nad tym myślałam i postanowiłam, że jutro idę do szkoły. ;* 
Wysłałam i po chwili otrzymałam odpowiedź.
  "Od Jenifer" 
Cześć :* W takim razie idę z Tobą <3  
Ucieszyłam się, bo nie chciałam iść tam sama. Odłożyłam telefon. Oczy zaczęły same mi się zamykać. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

**
Dźwięk budzika wypełnił mój pokój. Była już siódma. Nie wstając wymacałam budzik a odgłos ucichł. Powoli wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Zdjęłam piżamę i weszłam pod prysznic.
Wyszłam z kabiny i ubrałam się. Wzięłam moją torbę z pokoju i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę, ale nie byłam głodna, dlatego nic nie zjadłam. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.
Nim się obejrzałam była już siódma trzydzieści. Wyszłam z domu i odjechałam.

Po dziesięciu minutach byłam już pod szkołą. Zostawiłam samochód na parkingu i skierowałam się w stronę budynku. Powoli do niego weszłam i podeszłam do mojej szafki. Wzięłam książki i poszłam pod klasę. Pierwszy była matma pod drzwiami zobaczyłam Jenifer.
-Heej- uśmiechnęłam się do niej
-Hej. Nie zgadniesz kto jest w szkole- powiedziała
-No kto?- spytałam ciekawa
-Bieber- spuściłam głowę jak usłyszałam to nazwisko. Od razu przypomniały mi się ostanie dni. Próba gwałtu, wyjazd, śmierć mamy.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Weszliśmy do klasy i rozpakowaliśmy się. Na matematyce siedziałam z Jenifer. Do klasy wszedł Justin. Przeszedł obok mnie i burkną tylko ciche "hej", odpowiedziałam mu tym samym.

Ostatnia lekcja to w-f. Nie za bardzo chcę mi się ćwiczyć, ale jak mus to mus. Weszliśmy do szatni, szybko się przebrałam i poszłam na salę. Trenerka zaczęła rozgrzewkę.
Po krótkim biegu i rozciąganiu, graliśmy w piłkę nożną. Ja i Bieber byliśmy w tej samej drużynie.
-1:0 dla Justina- krzyknęła trenerka
-2:0- liczyła
Byłam z Jussem na ataku i muszę przyznać, że dobrze nam się współpracowało. Gra powoli się kończyła i ostatni gol strzeliłam ja. Niekontrolowanie przytuliłam się do Justina. To było pod wpływem emocji, ale szybko się ocknęłam i odsunęłam od niego.
-Przepraszam- spuściłam głowę zawstydzona
-Nic się nie stało- powiedział i poszedł na drugą stronę sali.
-5:2 dla drużyny Biebera i Waston.- uśmiechnęła się trenerka
Dzwonek już zadzwonił. Wyszliśmy z hali.

Pożegnałam się z Jen i odjechałam do domu.
______________________________________________________________________
Jest (mam nadzieję) długo oczekiwany rozdział. Hmmm.... nie wiem czy wam się spodoba, ale cóż.
Chciałabym was poinformować po raz kolejny, że pytania zadajecie mi na ask'u ponieważ co niektóre osoby piszą do mnie na fb, ale ja tam nie odpowiadam.
Okej to chyba tyle. Do następnego.

11 komentarzy:

Unknown pisze...

rozdział świetny, z resztą tak jak zawsze. czekam na kolejny <3

Unknown pisze...

zapraszam na mojego bloga. http://life-can-be-crazy-and-so-weird.blogspot.com/ :*

Anonimowy pisze...

Świetny rozdział jak i całe opowiadanie. Dopiero dzisiaj zobaczyłam tego bloga i muszę przyznać, że jestem nim oczarowana. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. + Zyskałaś nową czytelniczkę ;) ~ Nati ;*

Anonimowy pisze...

Nie chce byc nie mila czy cos, ale czy bedzie jakas grubsza akcja czy cos, bo na razie to nic sie nie dzieje i blig wedlug mnie staje sie nudnawy :/ Sorki nie chcialam cie urazic, ale takie jest moje zdanie...

Unknown pisze...

Nie uraziłaś mnie. Rozumiem, że może Ci się nie podobać, ale co niektórym trudno dogodzić. Jeden pisze, że jest rozczarowana, że tak szybko się pogodzili a teraz, że jest nudny bo się nie pogodzili. Naprawdę trudno jest wszystkim dogodzić.

Anonimowy pisze...

Rozdział jest świetny <3 ~Justyna :**

Anonimowy pisze...

Ooo Mam nadzieje że Lily wybaczy Justinowi.Była by z nich świetna para <3

Unknown pisze...

Wow, przytuliła go <3 Fajnie by było gdyby byli razem : )

Belieber. pisze...

omomommo...ale się dzieje...nie mg doczekać się następnego..najlepsze było z tą lalunią...hahah xd <3

Anonimowy pisze...

Kiedy kolejny rozdział?? Kocham to !!!!!!!!! <33
Nie przestawaj pisać

Anonimowy pisze...

Cudne <3 kiedy następny?ale długi prosimyy :(

Prześlij komentarz