niedziela, 16 marca 2014

ROZDZIAŁ OO8

Zjadłam obiad i położyłam się. Miałam wszystkiego dość. Ostatnie dni były tragiczne. Straciłam mamę a jakaś suka zajęła moje miejsce. Na serio? Jeszcze kurwa musiała usiąść obok Jenifer żeby mnie dobić. Może to znaczyło, że jednak do nich nie pasuje. Może mnie nie chcą w swojej "grupie". Na prawdę ich kocham ale oni nie chyba nie czują tego samego. Postanowiłam wziąć krótki prysznic aby przestać myśleć o tych trudnych chwilach.
Weszłam do kabiny. Strumień chłodnej wody spłyną po moim ciele. Myślałam, że to mi pomoże i tak po prostu odejdzie. Jednak to nie było takie proste. Tak bardzo chciałam przytulić się do mojej mamy, porozmawiać z nią, ona zawsze mi pomagała...
Wyszłam rozluźniona. Podeszłam do łóżka z zamiarze ponownego  położenia się, jednak usłyszałam wibrowanie. Podeszłam leniwie do półki na której leżał mój iPhone. Odblokowałam go a na wyświetlaczu pojawiła się treść sms'a.
"Od Emma"
"Cześć :) Nie chciałabyś wyjść na zakupy? Emma :*" 
"Do Emma"
"Na zakupy? Raczej nie. Wolałabym się przejść do parku." 

"Od Emma"
"Jasne. Będę u Ciebie za 15 minut" 
Poszłam się przebrać z domowych ciuchów. Ubrałam się w czarne spodnie i czarną buzę. Czarne vansy idealnie do tego pasowały. Dzwonek do drzwi! Szybko zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi a w nich stała Emma. Przywitałyśmy się i wyszłyśmy.
*Oczami Justina*
Kurwa, ten cholerny zakład. Jak go zrealizować? Czy w ogóle chcę to zrobić? Po długich namysłach postanowiłem to przerwać. Mama Lily zmarła a ja chcę ją dobić. Przecież prędzej czy później i tak wyjdzie na jaw, że to zabawa. Zadzwoniłem do Jack'a.
-Siema stary, nie mogę tego zrobić- powiedziałem
-Ale czego- spytał zdziwiony
-Nie mogę zranić Lily.- rzekłem otwierając butelkę wody
-Rozumiem. Też mi się to przestało podobać.- mrukną- musimy ją odzyskać
-Koniecznie. Zaraz zadzwonię do Jenifer. Spotkamy się w parku. Okej?- powiedziałem stanowczo
-Jasne- rozłączył się
Szybko wybrałem numer do dziewczyny.
*Oczami Lily*
Siedziałyśmy w parku gdy nagle podeszli do nas Justin, Jenifer i Jack.
-Musimy porozmawiać.- odezwał się Justin a Jenifer przytaknęła mu
-Musimy?- spytałam lekceważąco
-Tak- rzekł Jack
Odeszliśmy dalej.
-Czego chcecie?- syknęłam
-Tak dalej nie może być. Katy nie jest naszą przyjaciółką.- powiedziała Jenifer, patrząc na mnie z wyrzutami sumienia
-To czemu się do niej przytulałaś?- spytałam
-Nie wiem. Tak po prostu wyszło. Ale to ty jesteś moją przyjaciółką i nie chcę, żeby jakaś głupia Katy to zniszczyła.- powiedziała
-Dokładnie. Ona dla nas nic nie znaczy.- wtrącił się Justin- wybaczysz nam?
-Jasne- krzyknęłam i nie wachając się ani chwili przytuliłam ich. Odwzajemnili uścisk.
-Tęskniliśmy za tobą- powiedziała Jenifer tuląc mnie
-Ja za wami też
Emma poszła już do domu a my szliśmy alejkami. Cały czas się śmialiśmy.
-Ej, może pojedziemy do lasu?- spytał Justin na co ja wybuchłam śmiechem. Zawsze byłam zboczona dlatego las kojarzył mi się tylko z jednym.
-O co ci chodzi?- popatrzył na mnie zdziwiony
-O nic. Możemy jechać.- powiedziałam nadal rozbawiona
Po 20 minutach jazdy byliśmy na miejscu.
-Mam pomysł. Rozdzielimy się. Ty i Jenifer się schować gdzieś w lesie a my was poszukamy.- zaproponował Justin
-Pogrzało cię?!- wrzasnęłam- przecież to niebezpieczne
-Niby czemu?- powiedział zdziwiony
-Możemy się zgubić.- syknęłam
-No to ja pójdę z tobą a Jack z Jenifer.-rzekł patrząc na mnie
-Na to idę- uśmiechnęłam się- ale my się chowamy
-Okej- powiedział Jack
-Chodźmy- szatny, wziął mnie za rękę
Szliśmy już 5 minut. Dalej i dalej...
-Usiądziemy?- spytałam
-Yhym- usiadł
-Teraz musimy czekać. Czuję, że tak szybko nas nie znajdą- westchnęłam
-Tylko ty i ja- rzekł zbliżając swoje usta do moich
-Dokładnie- powiedziałam
Nasze usta się zetknęły. Całowaliśmy się zachłannie. Nie protestowałam. Po krótkim ale pełnym emocji pocałunku oderwaliśmy się od siebie.
-Świetnie całujesz- uśmiechną się
-Ty też niczego sobie- popatrzałam na niego
-Chodźmy dalej- wstał podając mi rękę.
Szliśmy dalej trzymając się za rękę. Nagle zobaczyłam coś z daleka.
-Justin coś tam jest- wskazałam palcem
-Rzeczywiście, pójdę zobaczyć a ty tu zostań- powiedział
-Na pewno nie. Idę z tobą- rzekłam
Podeszliśmy bliżej. To co tam zobaczyłam było dla mnie szokiem. Zrobiło mi się słabo. Tam leżał człowiek. Justin podszedł do niego a ja stałam jak sparaliżowana. Szatyn zbadał mu puls.
-Żyje!- krzykną- dzwon po karetkę
Wzięłam szybko telefon do ręki i wybiłam numer. Podałam wszystkie informacje a po 15 minutach pogotowie już było. Bez policji też się nie obeszło. Sądzili, że ten mężczyzna nie koniecznie musiał zasłabnąć. Czy oni sugerowali napaść? Justin zadzwonił do Jack'a i poinformował o całym zdarzeniu. Po paru minutach Jenifer i Jack podeszli do nas bez słowa. Milczeliśmy patrząc jak pogotowie zabiera tego człowieka. Podszedł do nas funkcjonariusz policji.
-To wy znaleźliście ciało?- spytał
-Tak- powiedziałam
-Pojedziecie ze mną na komendę- posłusznie poszliśmy za nim wsiadając do radiowozu.
*
Byliśmy po kolei przesłuchiwani. Ostatnia byłam ja. Weszłam do pomieszczenia.
-Proszę usiąść- powiedział policjant
Powoli zrobiłam co kazał
-Powie mi pani jak to było. Jak znaleźliście tego człowieka- spytał patrząc się w moje oczy.
-A więc pojechaliśmy do lasu. Postanowiliśmy się rozdzielić. Ja poszłam z Justinem a Jack z Jenifer. Szłam z Bieberem i zobaczyłam, że ktoś tam leży. Podeszliśmy i wtedy zobaczyliśmy tego mężczyznę. Wezwaliśmy karetkę i to tyle.- opowiedziałam a policjant wszystko zapisał na kartce
-Proszę podpisać swoje zeznania i na dzisiaj dziękuje- powiedział
Złożyłam mój podpis i wyszłam. Na zewnątrz czekali na mnie przyjaciele.
-I jak?- spytał Justin
-Wierzą nam- odpowiedziałam- możemy wracać?
-Tak
Weszliśmy do samochodu i wróciliśmy do mojego domu.
-Nie chcę zostawać sama- powiedziałam
-Możemy u ciebie dzisiaj spać- uśmiechną się jack
-Byłoby fajnie- powiedziałam
Przez cały wieczór oglądaliśmy filmy. I nawet nie wiedząc kiedy zasnęliśmy.
*
Obudziłam się wtulona w Jenifer. Chłopacy już nie spali. Wstałam tak aby nie obudzić dziewczyny. Spojrzałam na zegarek. 8:10. Trudno pójdziemy na drugą lekcje. Weszłam do kuchni. Zobaczyłam nakryty stół i Justina robiącego jajecznicę.
-Ooo jak miło- uśmiechnęłam się
-Widzisz jaki ja jestem dobry.- powiedział
-Miałem też swój wkład- wszedł do kuchni Jack
Nie odpowiedziałam tylko poszłam obudzić Jenifer. Dziewczyna leniwie wstała i poszła za mną do kuchni. Zjedliśmy śniadanie. Poszłam przyszykować się do szkoły. Ubrałam się i umalowałam. Justin, jack i Jenifer czekali na dole. Musieliśmy pojechać jeszcze do domu Justina i Jack'a żeby się przebrali. Jenifer nie musiała bo ja pożyczyłam jej swoje ubrania.
Objechanie każdego domu trochę nam zeszło ale zdążyliśmy na lekcje w ostatnią sekundę.
_____________________________________________________________________
Jest rozdział 8 !! Podoba się? Mam nadzieję, że tak. Jest pierwszy pocałunek Justina i Lily. Proszę o komentarze i dziękuje za 10 pod poprzednim rozdziałem. To dla mnie wiele znaczy <3 Pytania zadajecie jak zwykle na moim ask'u. To do następnego :*

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Świetny rozdział *.* Nie mogę się doczekać nn <333 ~Justyna :**

Anonimowy pisze...

Kocham tego bloga, rozdzial super, czekam na nn <3

Unknown pisze...

Jejkuu, pocałowali się <33 Ciekawe czyje są te zwłoki i o co z nimi chodzi ;/

Unknown pisze...

Jej......zakochałam sie w twoim opowiadaniu......świetne jest...<3

Anonimowy pisze...

bd razem? czekam na nn

Unknown pisze...

świetny rozdział :* czekam na nn. :*

Anonimowy pisze...

Kocham ten blog nie moge sie doczekac nastepnego kiedy dodasz bo mam nadzieje ze jutro KC :*

Anonimowy pisze...

Wow <3 Piszesz wspaniale, chociaz muszę przyznać, że trochę się zawiodłam, bo myślałam, że będą przez dłuższy czas ze sobą skłóceni, ale ty wiesz najlepiej co robić, a ja mogę tylko Ci życzyć powodzenia przy pisaniu ;*

Anonimowy pisze...

Czekam na nn :>

Anonimowy pisze...

Kocham ciee ppisz dalej }3

Prześlij komentarz