poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział O1O

Ale przecież nie mogę uciec, powiedziałam "Razem na zawsze". Nie mogę ich tak zawieść. Z nimi mogłabym pójść nawet do więzienia. Oni, odkąd moja mama zginęła są mi najbliżsi.
Rozmyślałam tak przez chwilę. Oczy same mi się zamykały. Położyłam się i usnęłam.
          *
Obudziły mnie jasne promienie słońca. Leniwie przetarłam oczy i wstałam z kanapy. Zeszłam na dół. Przy stole siedzieli już Jack i Justin. Nawet nie wiem kiedy przyjechali. Można było zauważyć, że byli zdenerwowani.
-Hej- uśmiechnęłam się a oni ze zdziwienia prawie podskoczyli.
-Cześć- powiedział Justin nieszczerze się się uśmiechając- jak się spało?
-Ummm... okej. Czemu jesteście tacy zdenerwowani?- spytałam, ale muszę przyznać, że chwilę zastanawiałam się czy w ogóle zadać to pytanie.
-Czemu tak uważasz?- Jack wstał z miejsca podchodząc bliżej mnie, patrząc na mnie tajemniczo. O co mu dzisiaj chodzi? Czuje się jak w jakimś horrorze.
-Yyy... no bo widać to po was?- powiedziałam z ironią
-Może ty też chcesz nas wystawić?- spytał Jack, patrzył na mnie wściekle, jakby zaraz miał mnie zabić. Ale jedno pytanie co ja mu dzisiaj zrobiłam?
Miałam się odezwać ale Justin mnie wyprzedził.
-Daj spokój.- powiedział
-Możesz chwilę na osobności?- powiedział Jack ciągle na mnie patrząc
-Taa..- zgodził się

*Oczami Justina*
Wyszliśmy do drugiego pokoju. Jack przycisną mnie do ściany, trzymając za koszule.
-Puść mnie idioto- prawie, że krzyknąłem i odepchnąłem go- co się z toba dzieje?
-Musimy jej pilnować. Ta suka może zrobić to samo co Jenifer.- rzekł wściekle
-Że niby Lily ucieknie?- spytałem wątpiąc
-Tak, ona też to może zrobić. Zwiążemy ją i zaniesiemy na strych.- powiedział poważnie
-Pojebało cię? Będziemy ją przetrzymywać? Nie ma mowy!- rzekłem stanowczo w tym momencie Jack wyciągną pistolet celując nim we mnie. Nie wiem co go ogarnęło i nie wiem skąd miał tą spluwę.
-Jesteś ze mną albo przeciwko mnie.- powiedział
-Okej jestem z tobą- musiałem się zgodzić, inaczej mógł zabić mnie a następna mogła być Lily
-I tak ma być. Idziemy- razem wyszliśmy, Lily siedziała na kanapie. Po cichu zaszliśmy ją od tyłu. Jack zakrył jej usta żeby nie krzyczała a mi kazał ją związać.

*Oczami Lily*
Siedziałam myśląc dlaczego chłopacy są tacy zdenerwowani. Tysiące a nawet miliony scenariuszy "przechodziły" mi przez głowę ale większość nich była nierealna. Nagle ktoś zakrył mi usta i powiedział "związuj ją". Rozpoznałam go to Jack. Zaczęłam się wyrywać ale nie potrzebnie. Dostałam czymś w głowę i odleciałam.
*
Siedziałam na krześle przywiązana grubymi linami. Próbowałam uwolnić ręce ale nic z tego. Usłyszałam głosy Justin i Jack na dole rozmawiali o tym, że Jenifer uciekła. Już wszystko było jasne. Oni bali się, że ja też mogę uciec i ich wydać. Ale jak ja mogłam być taka głupia? No jak? Zaufałam im a oni mnie zranili, Jenifer uciekła a oni mnie przetrzymywali. Mogłam uciekać póki miałam okazję a teraz? Teraz już za późno.
Usłyszałam, że ktoś wchodzi na górę. Cała się trzęsłam. Bałam się, że mogą mnie pobić a w najgorszym wypadku zabić. Drzwi się uchyliły. Jack wszedł pierwszy a potem Justin ze spuszczoną głową.
-Jak tam dziwko?- spytał Jack ciągnąc mnie za włosy
-Nie jestem dziwką!- krzyknęłam nie dam się poniżać!
-Jakaś ty mądra- powiedział dalej trzymając mnie za włosy
-No widzisz.- dalej pyskowałam, już po prostu taka byłam nigdy się nie poddawałam nawet w najgorszych sytuacjach
-Justin wiesz co robić, prawda?- spytał na co szatyn kiwną głową
-Miłych snów kochanie.- powiedział Jack próbując mnie pocałować ale splunęłam mu na twarz
-Nie miej dla niej litości- chłopak rzekł wściekle wychodząc
Justin przyłożył głowę do drzwi słuchając czy Jack zszedł na dół po czym podszedł do mnie.
Cały czas się bałam.
Cały czas myślałam, że to już koniec.
Myślałam, że będę z moją mamą. Może to i dobre rozwiązanie? Może tam mi będzie lepiej? Tam już nie będę cierpiała, tam będę się uśmiechała razem z moją mamą ale z drugiej strony, jeśli nie trafię do niej? Przecież mam tyle grzechów na sumieniu, może jej też już nigdy nie spotkam. Może będę sama także w wieczności...
_____________________________________________________________________________
Bardzo was PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM. Wiem, że rozdział jest krótki, nudny a na dodatek tak dawno nic tu nie dodawałam. Nie miałam ochoty pisać, nie miałam po prostu sił. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i mam nadzieję, że jeszcze mnie nie opuściliście. Obiecuje, że rozdziały będą pojawiać się częściej. Skomentujcie ten rozdział jeśli jeszcze ze mną jesteście <3 Pytania jak zwykle na asku.
No i to chyba tyle do nastepnego <333 Kocham was :*
Czytasz=komentujesz 

7 komentarzy:

Unknown pisze...

yymm. trochę nie ogarnęłam ale po za ty świetny rozdział.

Anonimowy pisze...

Super <3 Czekam na nn ^^ ~Justyna :**

Anonimowy pisze...

Kocham <3 Kiedy kolejny :) ? ~Nicola

Unknown pisze...

Boże, dlaczego Justin jej to robi? Jak Jack może się stać w jednej chwili tak okropny? ;'(
Co do Ciebie to nie wiem jak możesz pisać że jest nudny skoro w jednym rozdziale tak nagle tyle się zmieniło. Ten rozdział jest fantastyczny i weź nie gadaj, że jest krótki i nudny, bo to nieprawda.
Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów i mam nadzieję, że Justin się opamięta, bo nie wiem jak może to robić Lily. ;/

Anonimowy pisze...

Jest naprawde swietny nie moge sie doczekac kolejnego :)))) O.G.

jvliqz pisze...

Jeju *-* nie mg się doczekać nn ten blog jest genialny!

nn pisze...

OMG Ale jestem pod jarana nie mogę doczekać się nn

Prześlij komentarz